Mówi się, że nie ma przypadków. Niech potwierdzeniem tego będzie wczorajszy telefon od znajomego, który zaprosił mnie na konferencję, na której wręczył mi książkę Laptopowy Milioner, akurat teraz, kiedy przygotowuję zaawansowany system dotarcia do inwestorów w Elektrownie Wiatrowe przez Internet.
Książka jest tłumaczeniem amerykańskiego bestsellera i otrzymałem ją na 1,5 miesiąca przed spodziewaną polską premierą, jeszcze przed poprawkami korekcyjnymi. Mark Anastasi opowiada w niej swoją historię i udowadnia, że każdy może zacząć zarabiać on-line i uciec w ten sposób z niewoli etatu. Autor opisuje konkretne techniki na generowanie pieniędzy przez Internet, pokazuje przykłady osób, które je zastosowały i podaje kwoty jakie w ten sposób zarobiły. Szczególnie podoba mi się to, że w książce podane są konkretne narzędzia, programy i strony internetowe, które można wykorzystać w swojej pracy. Często są one darmowe, a jeśli nie, to podane są ich ceny i pakiety abonamentowe. Część z tych stron pewnie jeszcze nie ma swoich polskich odpowiedników i być może książka zainspiruje kogoś do stworzenia takowych.
Można by powiedzieć że miałem farta – niespodziewanie dostaję do ręki instrukcję do tego jak mój nowy projekt wynieść na wyższy poziom. Jednak tutaj przypomina mi się jeszcze inne powiedzenie – Fart jest wtedy, kiedy przygotowanie spotyka się z okazją. Gdyby nie moja aktywność w różnych inicjatywach i miejscach, nie poznałbym miesiąc temu pewnego systemu do marketingu internetowego, który mnie zafascynował. Gdyby nie to, nie podjąłbym być może 2 tygodnie później współpracy przy tworzeniu systemu dotarcia do Inwestorów w Elektrownie Wiatrowe przez Internet. Nie stałoby się to także gdybym od 3 lat nie pozyskiwał wspólników do Elektrowni Wiatrowych, a przez ostatnie kilka miesięcy nie robił tego przy pomocy webinarów. Idąc dalej – nie zafascynowałbym się może nową platformą e-commerce, gdybym od lat nie korzystał w swoich biznesach z innych prostszych narzędzi. Byłaby ona dla mnie zbyt skomplikowana i nie wiedziałbym jak ją wykorzystać. Wreszcie żadna z powyższych rzeczy by się nie wydarzyła, gdyby nie poznane przeze mnie w różnych miejscach „przypadkowe” osoby.
Zgadzam się z powiedzeniem, że w biznesie trzeba mieć szczęście. Jest wielu przedsiębiorców, którzy ciężko pracują, a ich biznesy mają się słabo, lub nawet fatalnie. Jednak wielokrotnie to co wydaje się być szczęściem, jest po prostu sumą naszych wcześniejszych działań i doświadczeń. Często wydaje się nam i naszym bliskim, że to co robimy nie przekłada się na pieniądze, ale nigdy nie wiadomo, jak to wpłynie na naszą przyszłość. Chodzimy w różne miejsca, w których poznajemy setki osób, prowadząc niejednokrotnie jałowe dyskusje, ale jedna na tysiąc rozmów może diametralnie zmienić nasze życie. Nie wydarzyłaby się ona, gdyby nie te poprzednie 999. Pracując na etacie możesz w ekstremalnym przypadku poznawać zaledwie kilka nowych osób rocznie. Prowadząc biznes, nie możesz sobie na to pozwolić. Jeśli tego nie cierpisz, ktoś w Twoim biznesie powinien to uwielbiać i nie żądaj od niego natychmiastowych efektów po każdym wyjściu na spotkanie networkingowe, czy konferencję.
PS. Jest już (a raczej dopiero) polskie wydanie tej niesamowitej książki:
Laptopowy Milioner. Jak zerwać z pracą na etacie i zacząć zarabiać w sieci, Mark Anastasi. Dziś biznes robi się co raz częściej w sieci, lub z jej wykorzystaniem. Niezależnie, czy chcesz rzucić pracę i zacząć robić biznes internetowy, czy zwiększyć efekty w Twoim dotychczasowym biznesie, kup koniecznie tę książkę tutaj>> i zastosuj chociaż część zamieszczonych w niej rad. Ja dzięki niej osiągnąłem spektakularne efekty w sprzedaży inwestycji w elektrownie wiatrowe, obalając mit, że klient po takie usługi musi przyjść do banku i poczuć marmur, więc podejrzewam, że zawarte w niej wskazówki i techniki, będą równie skuteczne także i w Twojej branży. Więcej >>
W moim mieście nie ma takich spotkań, na których spotykaliby się przedsiębiorcy – jak w takim razie się zaczać z nimi spotykać i jak się do tego przygotować?
Kris, najlepszym sposobem jest zorganizowanie takiego spotkania samodzielnie – po prostu zapraszasz znajomych przedsiębiorców, bierzesz książkę telefoniczną, lub bazę firm i pytasz, czy szukają nowych klientów, jeśli tak, to zapraszasz na spotkanie z innymi przedsiębiorcami. Dobrze jest pojechać do innego miasta, podpatrzeć jak takie spotkania wyglądają, może znaleźć sponsora, który ufunduje coś do picia, lub przekąski, zapłaci za salę i ustanowić tradycję – że np. w każdy 1 wtorek miesiąca się spotykacie.
A czy nie uważa Pan, że takich spotkań i takich telefonów jest tak wiele, że 95% przypadków rozłączy się jeszcze zanim zdąży się coś zaproponować? Sam jestem przedsiębiorcą i dostaję przynajmniej 2-3 telefony tygodniowo, mimo że bardzo skrupulatnie usuwam swoje dane ze wszelkich baz, które z jakiegoś powodu je pozyskały. Myślę, że i tak mam mniej takich telefonów niż przeciętny przedsiębiorca.
Witam, jeśli nie ma się ciepłych kontaktów to trzeba je najpierw wypracować (ocieplić te zimne) temu służą między innymi takie spotkania. Statystyki w cold-callingu są rzeczywiście dramatyczne, dlatego właśnie lepiej jest zdobywać klientów z rekomendacji. Kris pisze, że u niego nie ma takich spotkań, a może są, tylko akurat do niego nikt jeszcze nie zadzwonił z tą informacją. Ja pracując na etacie szukałem takich organizacji, które skupiają przedsiębiorców, bo ktoś kiedyś powiedział „chcesz być przedsiębiorcą – otocz się przedsiębiorcami” i także nie wiedziałem że istnieje np. taka organizacja jak BNI.
Tak,
zgadzam się Tomku, że przypadków nie ma. Z pozoru może tak wyglądać, ale moim skromnym zdaniem nic nie dzieje się przypadkowo. Cała historia z książką Marka Anastasi, jak i z moim życiem – też są przedziwnie splecione ze sobą. Mark był bezdomny, bezrobotny i czasami brakowało mu pieniędzy nawet na jedzenie. W mniej więcej tym samym czasie (z 10 lat temu), kontrasygnowałem w Atenach kontrakt wartości miliona dolarów z bardzo ciekawą firmą. Ciekawsze jednak jest to, że w 6 lat po tym okresie nasze role z Markiem Anastasim się kompletnie w życiu odwróciły, i to ja tym razem byłem „na bruku” w 2010 roku, a Mark po raz pierwszy miał lata, w których zarabiał ponad milion dolarów rocznie.
Dzięki uczestniczeniu w evencie Marka „Clickbank Millionaire Masterclass”, zapisałem maczkiem ze 150 stron w swoim notatniku. Zacząłem wierzyć, że skoro Mark w 2004 roku był bezdomny i bezrobotny i przeszedł dzięki zarabianiu online – drogę
OD ZERA DO MILIONERA, zaledwie w parę lat, to, że mnie się to też jeszcze raz uda.
Reszta tej historii jest tajemnicą, mogę jednak już powiedzieć, że jesienią tego roku, Mark Anastasi, autor bestsellera „The New York Times”, The Laptop Milionaire – przedstawi w Warszawie – podczas 2-dniowego seminarium – opowieść ze szczegółami i swojej drodze, pokazując również Tobie, jak można przejść drogę od niewolniczego etatu do pełnej wolności finansowej.
Zastrzegam się : Nie jest to droga łatwa i działająca za naciśnięciem jednego guzika.
Wymaga, jak każdy biznes – tego, żeby „przysiąść fałdów” a nawet i czasem nieźle się spocić. Ale wiem jedno. Radości z uzyskania wolności finansowej nie da się zastapić niczym innym. 🙂 Chcesz wejść na tę drogę ?
Robert, już wszedłem. To bardzo dobra droga dla osób, które chcą rzucić pracę, ale też pozwala wynieść na wyższy poziom istniejące biznesy. Chętnie udam się na spotkanie z Markiem jak będzie w Warszawie. Przydałby się blog, strona, lub funpage na której zamieścilibyście polskie odpowiedniki amerkańskich stron o których pisze Mark.
Tomku,
dzięki za taki komentarz. Rzeczywiście jest tak, że dopiero wtedy, kiedy podejmuje się konkretne działanie, które stosuje tą wiedzę, zaczynają się wydarzać małe cuda. Taka strona już powstaje, jak będzie gotowa, wkrótce dam znać. Robimy wszystko, żeby Mark był w Polsce we wrześniu na razie na wewnętrznym spotkaniu partnerów. Dam znać. Będzie to dzień oficjalnej premiery książki Marka w Polsce. Już wkrótce. 🙂
Nie wiem czy w Polsce się to sprawdzi i czy jest sens pisać książki, organizować różne spędy dla spragnionych sukcesu i dobrego słowa ludzi. Ludzi, którzy ostatni grosz znajdą by posłuchać o tym, że i oni mogą być bogaci!
Tak samo jak swojego czasu była moda na Kiyosakiego, który biznesy robi niezłe- na opowiadaniu i pisaniu o swoich interesach. Zdecydowana większość tych „trenerów” tylko opowiada a nie robi tego o czym mówi, to jest ich prawdziwy biznes!
Wszystko zależy od tego co po takim szkoleniu zrobisz z tą wiedzą. Ja też zainspirowany książkami Kiyosakiego zapragnąłem inwestować w nieruchomości. Pojechałem na szkolenie do Franka Staniszewskiego i Andrzeja Fesnaka po konkretną wiedzę – w jakie nieruchomości inwestować i jak je najkorzystniej finansować i ją dostałem. Kupiłem jedną nieruchomość na wynajem, którą wynajmuję do dziś od 8 lat i nie miałem żadnego dnia przestoju.
Znam też kilka osób, które po szkoleniu zainwestowały nie w jedną a kilka a nawet kilkadziesiąt nieruchomości. Też bym tak zrobił tylko że rynek nieruchomości się zmienił w 2009 r. i moja strategia się zdezaktualizowała. Nie sądzę że Robert nie inwestuje w nieruchomości, tak samo jak Mark nie wierzę, żeby nie zarabiał w internecie, tylko że większość ludzi po szkoleniu wraca do domu i nic z tą wiedzą nie robi, bo wpada w tzw. codzienność i motywacja się rozprasza.
Pall.
Zgadzam się z Tobą, że nie wiesz. Wyrażasz zatem swoje wątpliwości. I to jest jak najbardziej OK. Sam miałem takie wątpliwości parę lat temu. I nic w internecie nie robiłem, co byłoby podobne do dzialań Marka. Ale się myliłem. W czasie, kiedy czekałem urosło w Polsce środowisko ludzi, którzy już całkiem sporo zarabiają w Internecie. Którzy zrobili z tego swoją pasję życiową, i którzy może nie są obrzydliwie bogaci, ale, mogli początkowo dodać dodatkowe źródło dochodów, do swojego wynagrodzenia z etatu, zbudować swoje domy, czy dalej inwestować zarabiane w Internecie pieniądze. Znam ich wielu. Ale oni nie koncentrują się na swoich wątpliwościach. Koncentrują swoją uwagę na świadomym działaniu.
Co do Kiyosakiego, to jego ksiązka „Bogaty Ojciec – Biedny Ojciec” oraz granie w grę CashFlow – pomogły mi zwiększyć swoje dochody o prawie 100 % zaledwie w ciągu jednego roku.
Nie widziałem osobiście nieruchomości Kiyosakiego i nie wiem ile zarobił na nieruchomościach a ile na książkach. Sam słucham i modeluję zachowania tylko tych osób, które odnoszą prawdziwe sukcesy i których przekaz jest integralny. z tym, co robią i na czym zarabiają. Są oczywiście już dzisiaj lepsze wzorce niż Kiyosaki, ale gdyby nie inwestowanie w nieruchomości (przyznam, początkowo – nieudolne) – zapewniło jednak mojej rodzinie zdolność do przetrwania najczarniejszych chwil, parę lat temu, kiedy mój były szef umarł na raka. Kupowane nieruchomości stały się dla nas „ratunkową poduszką ochronną” w czasie dla nas najtrudniejszym. Mark Anastasi – nie pisze za wiele. Właściwie wydał tylko jedną książkę, która stała się bestsellerem. A w tym czasie przez 10 lat zarobił ponad 10 milionów $ w sieci. Jego przykład – nie jest taki, jak dyskusyjny przykład Kiyosakiego. Ponad tym wszystkim – jest jednak sprawa najwazniejsza. sprawa działania. Działasz – możesz coś osiągnąć. Nie działasz – stoisz z boku. Opowiadasz.
Sam – nienawidzę takich „trenerów”, którzy wyłudzają pieniądze od innych osób, mających nadzieję na poprawę swojego losu.
Ale taka poprawa też nie wydarza się „overnight”. Krakowa nie zbudowano w jeden dzień. Trzeba się jednak trochę spocić, wykuwając swój lepszy los.
Ja mam poważne opory, żeby wyjść z domu i dołączyć do takiego spędu przedsiębiorców – nie wiem o czym miałbym z nimi rozmawiać, no i nikogo tam nie znam, więc jak miałbym zagadać? Czy ktoś może polecić jakiś inny sposób poznawania potencjalnych klientów i partnerów biznesowych, niż spotkania networkingowe?
Widzę Maciek, że jesteś typowym introwertykiem – lewa strona wykresu Dynamiki Bogactwa 🙂 Znam kilka takich osób i zwykle ktoś w ich otoczeniu nadrabia im niechęć do poznawania nowych osób i szukania możliwości współpracy. Znam też takie osoby jak Ty, które się przemogły i teraz dzięki aktywności w grupie BNI i cotygodniowej praktyce networkingu zarabiają kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie dzięki klientom w ten sposób pozyskiwanym. Jeśli powyższe Ci się nie uda, zawsze możesz poszukać w Internecie, jednak wg mnie nic nie zastąpi kontaktu osobistego, gdzie w ułamku sekundy jesteś w stanie ocenić czy osoba nadaje na podobnej fali co Ty czy nie i zdecydować czy chcesz z nią robić interesy czy nie. Mała podpowiedź – żeby rewelacyjnie obsługiwać klienta, również trzeba go lubić (!).
Maćku, trzeba umieć przełamać swoją nieśmiałość. Jeśli te opory są, to jest jakiś powód, który je powoduje. Nie wzięły się znikąd. Skąd się wzięły ? Warto przeanalizować swoje wzorce zachowania. Na pewno jest coś wartościowego, co masz w sobie. Na pewno to coś może się przydać innym ludziom. Co to jest ?
Miarą naszej wartości dla innych ludzi, jest to, w jaki sposób jesteśmy im pomóc w rozwiązywaniu ich problemów…A oni chętnie Cię za to wynagrodzą… 🙂
Doczekaliśmy się wreszcie polskiego wydania Laptopowego Milionera! dostępny jest w Helionie: http://helion.pl/view/8610k/Lapmil.htm Łapcie i korzystajcie z wiedzy. Jest warta miliony!